Miłego czytania i szczęśliwego nowego roku!
__________________________________________________________
Otwieram
oczy i od razu żałuję mojego ruchu. Mój kark jest ścierpnięty i ledwo mogę nim
ruszyć. Postanawiam jednak przełamać się i poruszyć powiekami oraz szyją, lecz
rażące światło drażni moje źrenice, a przy szyi czuję opór przez coś
szorstkiego. Chcę pozbyć się nieprzyjemnego uczucia z mojej skóry, ale
uzmysławiam sobie, że moje nadgarstki są przywiązane kurczowo do zimnego
metalu. Gwałtownie poruszam moich ciałem i rozwieram przerażony oczy. Zajmuję
mi to naprawdę wiele czasu zanim mogę cokolwiek zobaczyć. Odczuwam dyskomfort
całego mojego organizmu i pragnę przemówić, lecz nie mogę wydusić z siebie
nawet szeptu. Do moich uszu dobiega cichy jęk. Szarpię z całych sił chcąc
oderwać się i ruszyć w poszukiwaniu tego dźwięku lecz na marne.
-Otwórz w
końcu te swoje wielkie ślepia, bo czeka tu na ciebie małe przedstawienie.
–odzywa się chrapliwy męski głos i zaczyna mnie piec policzek od silnego
uderzenia ręką.
Otwieram na
przymus oczy i staram się zlokalizować miejsce, w którym jestem. Wygląda jak
piwnica lub stary garaż, ale nie ma tu nic oprócz krzeseł i komody z kilkoma
szufladami. Światło lampy drażni moje spojówki, ale staram się je zignorować.
Oprócz tego światła panuje tu ciemność, ale dostrzegam sylwetki dwóch osób. Podnoszę
wzrok w górę na swoje dłonie, które są przykute kajdankami do drewnianej belki,
szyję mam przywiązaną prawdopodobnie sznurem do prostopadłej belki, a nogi
rozstawione szeroko i podparte ciężarkami, żebym nie mógł nimi poruszyć.
Podczas gdy badałem moją sytuację postacie przemieściły się znacznie i ustawiły
się przede mną w odległości mniej więcej pięciu metrów. Nie widziałem drugiej
osoby, która była za szerokimi plecami mężczyzny. Przymocowywał małe nadgarstki
do belki w ten sam sposób jak moje. Odwrócił się w moją stronę i zobaczyłem w
końcu się z nim twarzą w twarz. Nieopanowany napływ gniewu i szaleństwa
owładnął moim ciałem i jęknąłem ze zdenerwowania. Mój dawny, uważany za dobrego
kumpla, przyjaciel stał i szczerzył się złowrogo w moją stronę. Podszedł do
mnie i rozluźnił lekko węzeł na szyi. Od razu nabrałem porządniejszego oddechu.
-Było
troszkę za ciasno? –pyta z udawaną troską w głosie i klepie mnie po policzku.
-Pierdol się
–odpyskuję cicho i zaczynam kaszleć.
-Oh,
dlaczego jesteś taki nie miły? No tak zapomniałem, zawsze taki byłeś, od kiedy
zacząłeś gwałcić czyjeś laski! –wrzeszczy i ponownie dostaję od niego w
policzek, tak mocno że głowa odskakuje mi na bok.
-O czym ty
mówisz?! Ja nikogo nie zgwałciłem, Adam. –tłumaczę i patrzę na niego
niezrozumiale.
-Vivien sama
się zgwałciła, pobiła, zabiła i zakopała, tak?! –wydziera się jeszcze głośniej
i ponownie słyszę cienki, zduszony jęk.
-Mówiłem ci
setki razy, że jej nawet nie dotknąłem!
-I tak ci
nie wierzę –wypluwa te słowa prosto w moją twarz i oddala się ode mnie- Dlatego
mam tu dla ciebie niespodziankę. –kontynuuje i gdy jestem świadom tego co mu
pokazuje jestem bliski zawału. Serce niemal wyrywa się z mojej klatki piersiowej
i krzyczę przeraźliwie. Momentalnie czuję ucisk w żołądku, a drwiąca krew w
uszach przeszkadza w funkcjonowaniu.
-Nie waż się
jej dotknąć! Błagam, zostaw ją, zostaw!!! –powtarzam non stop te same słowa,
ale jakby w ogóle ich nie słyszał.
Rozwiązuje z
jej ust chustę i rzuca ją przed moje nogi. Dziewczyna szarpie za kajdanki i
sapie bezbronnie. Adam zbliża do jej policzka dłoń i lekko ją dotyka. Robi mi
się niedobrze i za wszelką cenę staram się poruszyć w ich stronę.
-To co Jodie
zafundujemy twojemu chłopakowi małe przedstawienie, prawda?
Jodie
szarpie się ze wszystkich sił, ale Adam jedynie prycha rozbawiony i powoli
rozsuwa zamek od swoich spodni. Zaczynam bluźnić w jego stronę i grożę mu najbardziej
złowieszczo jak tylko potrafię, lecz on jakby mnie tu w ogóle nie było,
ignoruje moje słowa całkowicie.
-Nie dotykaj
jej! Nie! –wrzeszczę gdy dźwięk rozrywanych ubrań dziewczyny wypełnia
pomieszczenie. Zaczynam płakać. Płakać lamentacyjnie widząc jak zrywa z niej resztki
koszulki, a później bielizny. Całkowicie bezbronna niemal dusi się własnymi
łzami prosząc, żeby przestał.
-Proszę
zrobię wszystko tylko jej nie dotykaj! –jęczę żałośnie. Moje mięśnie są tak
słabe, że każdy ruch jaki nimi wykonuję sprawia mi ból. Głos zawodzi pod każdą
postacią i brzmię naprawdę beznadziejnie. Do tego wszystkiego oczy szczypią
niewiarygodnie i mrugam zdecydowanie za często, żeby je choć trochę nawilżyć.
Adam sunie
dłońmi po jej nagim ciele wywołując dreszcze i niekontrolowane odgłosy
obrzydzenia. Jodie krzyżuje swoje nogi razem i zaciska oczy by na niego nie
patrzeć. Jestem wykończony i nie mogę normalnie oddychać. Jedyne co robię to
patrzenie na nich i chęć wykonania mordu na tym człowieku nawet gołymi rękoma.
Przybliża
się do niej znacznie i masuje dłońmi jej piersi. Od razu przypomina mi się jak
Jodie uwielbia gdy ja to robię. Bierze wtedy głęboki wdech i dzięki temu
odejmuję całe jej miękkie piersi. Sunę delikatnie kciukami po jej sutkach wywołując
rozkoszne skomlenie. Gdy robi to Adam łzy nie przestają wypływać z jej oczu i
potrząsa lekko głową ponownie prosząc by przestał.
On zaciska
jednak swoje dłonie jeszcze ciaśniej na jej skórze przyciskając ją do belki. Wędruje
powoli jedna ręką w dół do zwieńczenia jej nóg. Natychmiast się krzywi i zanosi
się płaczem. Nie mogę na to patrzeć, ale jednocześnie nie mogę patrzeć
gdziekolwiek indziej. Gdy jego palce wkradają się w jej delikatną kobiecość, Jodie piszczy.
Nigdy nie piszczała w ten sposób, jakby sprawiano jej dotykiem ból i wołała
przez to o pomoc. Gdy ja lekko pocieram o nią opuszkami palców mruczy słodko, ale
zawsze kontroluje moje poczynania swoją dłonią. Teraz nie ma takiej możliwości,
bo jej ręce są wysoko w górze przypięte kajdankami.
Ruch dłoni
Adama jest silny, drastyczny i brutalny. Jodie wije się przy nim i jej płacz
jest coraz bardziej bezbronny. Patrzę obrzydzony na jego dłoń i mam ochotę
wyrwać mu ją ze stawów, lecz nie mogę. Przenoszę jedynie wzrok na cierpiącą
twarz dziewczyny, która błaga o pomoc.
-Wystarczy
Adam, przestań. –warczę w jego stronę, ale w odpowiedzi dostaję jego śmiech.
-Nawet nie
zacząłem najlepszego –mówi i podnosi za biodra Jodie przylegając swoim ciałem
do niej. Krótki jęk wydobywa się w jej ust i chwilę później słyszę przerażający
wrzask, który długo brzmi w całym pomieszczeniu. Nie mogę znieść tego dźwięku i
tego, że właśnie mój były kumpel wypchnął biodra wchodząc w moją kobietę. –Jezu,
jest niesamowicie ciasna. –skomli przy jej uchu i ponownie wypycha pewnie
biodra w jej stronę.
Łapie ją pod
kolana i nieustannie się porusza. Wolałbym, żeby mnie zabił niż, żeby jej
dotykał. A on ją pieprzy, na moich oczach. Jodie z trudem łapie kolejne oddechy
i krzyczy z bólu, który jej sprawia.
-Adam
przysięgam, ja nie zabiłem Vivien, to nie byłem ja ! Proszę przestań, przestań…
-błagam go płacząc jak dziecko, ale on ma moje zapewnienia głęboko w dupie.
Kolejny pisk
Jodie trafia do moich uszu i fala łez zamazuje wszystko wokół. Napotykam
niewyraźnym wzrokiem jej delikatną twarz, która ubrana jest teraz w cierpienie.
Przygryza mocno wargę i wbija paznokcie w swoją skórę, z której zaczyna cieknąć
krew. Kopie swojego oprawcę po plecach, ale na tyle lekko, że nawet na to nie
reaguje. Adam warczy w jej szyje i kąsa ją mocno wywołując kolejny wrzask. Przystawia
sfrustrowany rękę do jej gardła i dusi, nieustannie dociskając się do jej
ciała. Twarz robi jej się najpierw czerwona na później purpurowa. Ciche westchnięcie
wydostało się z jej ust, a Adam sapnął ciężko prawdopodobnie dochodząc. Jodie spojrzała
na mnie z litością i zamknęła oczy.
-Nie, nie,
nie!!! –zacząłem szarpać całym swoim ciałem chcąc rozerwać jakimś cudem metal,
który mnie trzymał, lecz cały mój wysiłek poszedł na marne. Adam opuścił nogi dziewczyny
na dół, a jej ciało momentalnie opadło bezwładnie na dół, utrzymując jedynie ręce
w górze. Parzyłem na nią i wrzeszczałem w całych sił, ale nic nie słyszałem. Tak
jakby czas zatrzymał się w miejscu. Jakbym przestał istnieć.
Przestałem istnieć.
Jej klatka
piersiowa nie unosiła się i nie opadała. Z jej nagiego wykończonego ciała
odleciało życie. Zabrał je mężczyzna, który klęknął przede mną i spoglądał jak
cały drżę ze złości i rozpaczy. Złapał mocno dłonią za moją zapłakaną twarz,
rozkazując bym na niego spojrzał. Gdy to robię, widzę cień uśmiechu, który
wstępuję na jego twarz.
-Zemsta jest
słodka, Zayn. –szepcze. Nie widzę nic innego oprócz wszechogarniającej
ciemności i pustki.
-Zayn,
skarbie, obudź się. To tylko sen. – Jodie wtula się w moje spocone ciało i głaszcze
powolnie włosy.
O MÓJ SŁODKI JEZU NIE I CANT
OdpowiedzUsuńAGNES DO CHUJA PANA CO CI W TEJ GŁÓWCE SIEDZI
SIEDZIAŁAM KUWA SPIĘTA CAŁY CZAS JAK TO CZYTAŁAM I KURWA TERAZ JAK WIEM ZE TO SEN SIE W KONCU ROLUŹNIŁAM TO KURWA POŚLADKI MNIE BOLO :O
Boże kobieto co ty potrafisz zrobić z człowiekiem to jest niemożliwe JEZUS MARIA
i jeszcze od początku nie wiedziałam kto jest bohaterem dopieor potem że Zayn i JA CAŁY CZAS MIAŁAM AN DZIEJE ZE ON PRZESTANIE OK.
ALBO ZE ZAYN JAKOS WSTANIE IDK
Ale o MÓJ BOŻE
dziewczyno fundujesz tyle emocji naraz (+ zakwasy w pośladkach jakby kto pytał)
ze to jest kuwa imposibru
ja uwielbiam i jednoczeście boję się twojej wyobraźni serio
ALE KOCHAM CIE BARDZIEJ OK
weny skarbie i wedz że dzisiaj mi tyłek masujesz bo Horan see pojechał na jakieś próby do OTRAT :/
Aleś ją Orzech zgwałciła ! MATKO BOSKO KOCHANOOO! :D
OdpowiedzUsuńTakie gwałtu się po Tobie nie spodziewałam ! Tak żeś to opisała i tak żem się wczuła , że aż sama się poczułam zgwałcona. Zgwałciłaś mnie tym szotem !
Ledwo mi palce odmarzły ale piszę ! I żyję kurwa !
Dobrze, że mnie tak nie zgwałciłaś we śnie Zajana !!!
Ja się bardzo cieszę !